poniedziałek, 21 listopada 2011

Breaking Dawn / Przed Świtem [2011]

Kilka dni temu poszłam do kina na kolejną ekranizację książki z cyklu "Zmierzch" autorstwa Stephanie Meyer.
Na tym blogu pisałam wcześniej o pierwszej części cyklu, którą nadal uważam za najgorszą ze wszystkich, jakie powstały. 

Część 4ta sagi, "Przed Świtem" mile mnie zaskoczyła. Pierwszy wielki plus za wierność książce. Jestem niestety bardzo surowym sędzią, jeśli chodzi o ekranizację książek, które kocham. Pierwsza część, choć najłatwiejsza do zekranizowania, była kompletną klapą. Chaotyczny scenariusz, książka sobie a film sobie. W "Breaking Dawn" było na szczęście inaczej. Cieszyła mnie dbałość o detale. Reżyser postarał się, żeby wszystkie najważniejsze momenty z książki znalazły się w filmie. Spotkałam się w internecie z opinią, że film był nudny, a akcja wolna. Zrozumiem tę opinie jedynie wtedy, gdy okazałoby się, że ten pan nie czytał książki. Jeśli spodziewał się filmu akcji, to musi poczekać na 2 część "Przed Świtem". Tam zapowiada się sporo walk i wartkiej akcji. Powiem szczerze, że sama już nie mogę się doczekać następnej części! Będzie się działo!
Również nie zgodzę się z opinią tego pana, że zmiana reżysera nie wyszła filmowi na dobre, przez co utracił klimat z poprzednich części. Moim zdaniem wręcz przeciwnie. Film tylko na tym zyskał.

Wielki plus za efekty specjalne, jeśli można to tak nazwać. Mam tu głównie na myśli sposób ukazania Belli w ciąży, jej wyniszczony organizm. Naprawdę duże brawa! Doskonale ukazane cierpienie Edwarda, gdy na nią patrzył. Lepiej bym tego sobie nawet nie wyobraziła czytając książkę.
Przemiana Belli w wampira też ukazana w bardzo ciekawy sposób. Sceny niczym z Dr House, gdy tłumaczy przypadek medyczny [Ci, którzy oglądają serial, na pewno zrozumieją co mam na myśli] - tak ukazano jad Edwarda rozchodzący się po jej krwioobiegu. Potem chuda, zniszczona Bells przemienia się w piękną wampirzycę. Naprawdę byłam pod wrażeniem, i jeszcze bardziej nie mogę się doczekać kolejnej częśći!

Również wielkie podziękowania dla reżysera za dodanie sceny wpojenia Jacoba. W książce jej nie było, a szkoda. W filmie pokazał to perfekcyjnie!
Muzyka oczywiście świetna. Żadnej części Twilight nie można odmówić świetnego doboru muzycznego. doskonale pasuje do tego, co na ekranie.
Jedyne, co czego mogę się przyczepić, to troszkę za mało uwagi poświęconej paczce wilkołaków. W książce mamy ukazane dogłębnie to jak się porozumiewają, jakie rządzą nimi prawa w stadzie. Również ciekawa relacja między Leah i Jacobem zasługuje na więcej uwagi - która w filmie została sprowadzona do jednej krótkiej rozmowy. No ale rozumiem, oszczędność czasu :P


  • Ocena: 4/5


Brak komentarzy: